![]() |
Boże Narodzenie 1992 r.
“Jak
się nie ma, co się lubi,
to się lubi, co
się ma.”
Drodzy Bracia i
Siostry
współcierpiący z Chrystusem!
Zostałem
przymuszony w posiadanie na jakiś czas i zapełnianie moimi
“nieuczesanymi”
myślami części miejsca w naszym Liście do Chorych. Sam jeszcze nie
wiem, co z
tego wyjdzie. Pewien jednak konspekt mam. I dlatego jako motto naszych
pisanych
spotkań wybrałem to porzekadło (tam trochę wyżej napisane).
Dlaczego takie
słowa? Ponieważ one
bardzo trafnie określają sytuację i możliwości osoby złożonej niemocą.
Żaden człowiek
nie jest niezależny w
kształtowaniu swojego życia, ale trochę tzw. “wolnej
ręki” posiada. Dla osoby
chorej przestrzeń owego “trochę” jest jeszcze
bardziej ograniczona zwłaszcza,
jeśli chodzi o działanie. Powstaje pytanie: Co ja mogę robić, skoro
prawie nic
nie mogę robić? A to, co mogę nuży mnie okrutnie!
Wydaje mi się
(na podstawie własnego
doświadczenia), że powyższe pytania pojawiają się
szczególnie ostro, kiedy
konfrontujemy nasze możliwości z możliwościami naszych bliźnich. I
wpadamy w
przygnębienie, bo nam się wydaje, że my to już do niczego się nie
nadajemy.
Łatwo wtedy wpaść w zniechęcenie. I stąd właśnie w odniesieniu do
naszych
skromnych możliwości jakże bardzo pasuje owo porzekadło: “Jak
się nie ma, co
się lubi, to się lubi, co się ma”.
Co więc mamy?
Gdy się przypatrzymy,
nie mamy wcale tak mało, a to co mamy może posiadać wielką i
niezastąpioną
wartość, jeśli to zostanie wykorzystane. Myślę, że po tym zawiłym
wstępie czas
już odkryć karty tzn. ujawnić czym będę chciał się z Wami dzielić.
Tak sobie myślę
i tak mi się wydaje,
że jednym z największych problemów, ale i możliwości, jest
dla każdego chorego
czas.
Mamy (ba ja też
jestem trochę chory)
dużo (czasem aż za dużo) czasu lub przynajmniej więcej niż przeciętny
człowiek
zaangażowany w 153 (i jeszcze pół) sprawy. Ten czas należy
zagospodarować.
Czym? MODLITWĄ. Powiecie: Przecież się modlimy tak,
że jesteśmy zmęczeni
– mało – przemęczeni modlitwą. Może nawet znudzeni
modlitwą. Czy Wasze życie
jest modlitwą?
Moje jeszcze
nie, ale liczę i chcę,
żeby tak się stało. I dlatego chcę pisać o modlitwie, dzielić się moimi
doświadczeniami, przemyśleniami, trudnościami w tym względzie, aby gdy
się nie
ma, co się lubi, polubić tak na serio, to co się ma. A w naszym
przypadku tym,
co mamy jest możliwość wielkiej MODLITWY,
poświęcenia się całkowitego MODLITWIE.
![]() |