![]() |
Boże
Narodzenie 2000 r.
"Jak się nie ma, co się lubi,
to się lubi,
co się
ma."
KOCHANI
DOMOWNICY!
Nawet
się nie obejrzałem a tu zbliża się koniec roku, TEGO Jubileuszowego
Roku.
Trochę mi wstyd, że dopiero teraz będę próbował wywiązać się
z obietnic
złożonych w wielkanocnym Liście. Jakoś nie wyszło na wspomnienie Matki
Boskiej
Bolesnej 15 września. Myślę jednak, że uczestnicząc choćby przez
telewizję w
obchodach Roku Jubileuszowego, uchwyciliście specyfikę tego czasu łaski
od
Pana. I że nie tylko otwieraliście się ku przyjmowaniu miłosierdzia,
ale też
hojnie je okazywaliście na miarę swoich możliwości. Św. Siostra
Faustyna podaje
w swoim Dzienniczku trzy sposoby okazywania miłosierdzia: Pierwszy:
uczynek
miłosierny -
jakiegokolwiek to będzie
rodzaju; drugi: słowo miłosierne -
jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim jest modlitwa. Jeżeli
nie będę
mogła okazać czynem, ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą (Dz
163). Warto zauważyć, że
modlitwa jest wymieniona dopiero na końcu. Tak sobie pomyślałem, że może dlatego, że czasem modlitwą
usiłujemy załatać braki
naszych uczynków. Tam gdzie powinien być uczynek, nie
powinno się zastępować go
modlitwą. Obok uczynku - modlitwa - jak najbardziej. Ale nie zamiast.
Ci,
którzy oglądają serial Plebania, mogli zaobserwować
próbę wykręcenia się
przysłowiowym sianem w wykonaniu p. Grzybowej. Zamiast iść pojednać się
ze
skrzywdzonymi przez jej syna Borosiukami,
ona chciała
załatwić wszystko zamówieniem mszy w ich intencji.
Czas
już jednak wrócić do kwestii zasadniczej. Praktyka roku
jubileuszowego w
postaci przedstawionej przez Stary Testament nie wytrzymała
próby czasu i
zmieniających się okoliczności. To było zbyt idealistyczne rozwiązanie,
by w
takiej postaci miało przetrwać wieki. Stąd już w epoce
królów, od Salomona
począwszy, różnice spowodowane obciążeniami podatkowymi,
przyczyniały się do
takiego zubożenia, że odzyskujący wolność nie miał
do czego
wracać. (Czy przypadkiem problem ten nie jest nam znany, kiedy myślimy
o
niedoszłej na razie ustawie uwłaszczeniowej).
Idea
jednak pozostała żywa. I w nowej, głębszej i bardziej duchowej postaci,
podjęli
ją prorocy, "którzy zapowiadali czasy mesjańskie i
ostateczne. Obraz
braterstwa, równości i wolności, praktykowanych w roku
jubileuszowym, był wykorzystywany
przez nich dla ukazania szczęścia i radości ludu wyzwolonego przez Boga
i
Mesjasza." Pojawia się postać Sługi Pana (Jahwe), na którym
spoczywa Duch
Boga, i który będzie realizował wszystkie cele,
którym służył rok jubileuszowy:
przyniesie wolność wszystkim jeńcom i więźniom świata ciemności;
przywróci
wszystkim ludziom prawo korzystania z Bożego daru, jakim jest ziemia ze
wszystkimi swymi plonami; odbuduje braterstwo i równość w
życiu społecznym,
oparte na Przymierzu i jego Prawie. To właśnie u Proroka Izajasza mamy
najbardziej jubileuszowy tekst, który później
przywoła w odniesieniu do siebie
Jezus: Pan mnie namaścił i posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim;
by
opatrywać rany serc złamanych; by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i
więźniom swobodę;
aby obwieszczać rok łaski u Pana (Iz 61,1-2). Także u
proroków napotkamy nowy
model Izraela, zgodnie z
którym do ludu Boga mogą
zostać włączeni również cudzoziemcy. Tak
więc zwyczaj
roku jubileuszowego, instytucja starożytnego Izraela, chociaż wcześnie
przestała
istnieć, dostarczyła obrazów ukazujących istotę przyszłej
ery mesjańskiej:
wyzwolenie oraz odnowę życia jednostki i wspólnoty.
W
tak rozumiany rok jubileuszowy wszedł Jezus. Rola roku jubileuszowego
jako "roku wyzwolenia", było natchnieniem dla
ewangelistów
Mateusza, Marka i Łukasza, którzy przedstawiają życie i
działalność Jezusa jako
wielki rok jubileuszowy". Wszyscy trzej sytuują działalność i nauczanie
Jezusa w obrębie jednego roku. Przy czym nie jest to rok w sensie
kalendarzowym
(Jan wyraźnie wspomina o trzech latach). Rok publicznej działalności
Jezusa, to
swego rodzaju rok religijno - społeczny, wielka celebracja roku
jubileuszowego.
O jego istocie nie decyduje czas, ale dokonywane dzieło wyzwolenia.
W
kluczu roku jubileuszowego swoją działalność ujął sam Jezus, gdy
rozpoczynał
swoje nauczanie wystąpieniem w synagodze w Nazarecie (odczytując wyżej
wspomniany tekst Izajasza). Jezus jednoznacznie wskazał na siebie jako
na
wykonawcę dzieła jubileuszowego (warto zwrócić uwagę na
dosłowne tłumaczenie
tekstu z Łk 4,16-21: Dziś
wypełniło się to Pismo w uszach waszych). Z tych słów
wynika, że pierwszym
elementem jubileuszu Jezusa jest głoszenie Dobrej Nowiny. Pamiętamy, że
starotestamentalny rok jubileuszowy zaczynał się od jego ogłoszenia -
brzmiały
trąby czy raczej specjalne rogi (w nawiązaniu do tej tradycji
rozpoczęcie
Jubileuszu Roku 2000 odbyło się właśnie w ten sposób). Był
więc głos. Teraz to już nie głos rogów, ale
głos Jezusa, odwołujący się
do słów Pisma, ogłasza rok łaski od Pana. Słowo Pisma
objawia wielkość Jezusa i
znaczenie Jego obecności pośród ludu. Poprzez wyrażenie:
Dziś spełniło się to
Pismo w uszach waszych, Łukasz zaznacza, że jedynie słowa Pisma
pozwalają
odkryć w Jezusie zbawczą obecność Boga. To, co było przedmiotem nadziei
objawionej w Piśmie - ostateczna i wyzwalająca ludzi z mocy zła i
śmierci
interwencja Boga - spełnia się w osobie Jezusa i objawia się poprzez
Jego
słowo. Słowo Jezusa jest drogą prowadzącą do osoby Zbawiciela,
który wyzwala.
Dlatego Łukasz mówiąc o wypełnieniu się Pisma używa trudnego
zwrotu:
"wypełniło się w uszach waszych". Zbawcza obecność Boga, realizująca
się w osobie Jezusa, jest stale odkrywana przez człowieka najpierw
zmysłem
słuchu. W takim ujęciu jest oczywiste, że całe nauczanie Jezusa jest
wypełnieniem
się Pisma w uszach słuchających go. I że Dobra Nowina głoszona przez
Jezusa
jest ogłaszaniem roku łaski od Pana. Roku wyzwolenia i nadziei.
Kiedy
zaś Jezus kończy nauczanie, "zakasuje rękawy" i zabiera się do dzieła
poprzez czyny jubileuszowe - czyny wyzwolenia.
Obejmują
one najpierw wyzwalanie z mocy Złego. Jak każdy niewolnik izraelski w
roku
jubileuszowym wracał do swej rodziny - na podobieństwo Izraela,
który został
wyzwolony przez Jahwe z niewoli w Egipcie - tak Jezus wyzwala ludzi z
niewoli
diabła: "Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje duchom
nieczystym, i
wychodzą" (Łk 4,36).
Jezusowe dzieło wyzwalania
z mocy Złego dokonuje się także poprzez objawianie prawdy. Diabeł jest
ojcem
kłamstwa, dlatego Jezus mówi: prawda was wyzwoli. Jezusowe
dzieło wyzwolenia
wymaga jednak współpracy człowieka. W Jego zwycięstwie nad
Złym, które odniósł
na krzyżu, mogą uczestniczyć wszyscy, jeśli przyjmą głoszoną przez
Jezusa
prawdę.
Kolejnym
etapem dzieła wyzwalania od zła jest odpuszczanie grzechów.
Pierwsza czynność
po wyborze uczniów to uzdrowienie paralityka
(człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy) i trędowatego (trąd w
tradycji
biblijnej jest symbolem grzechu). Przykłady można mnożyć. Następnym
krokiem
jest uwalnianie ze skutków grzechów. W świetle
Biblii dług człowieka
spowodowany grzechami objawia się w postaci chorób i
śmierci. Jezus
przeciwstawia się im przez uzdrowienia i wskrzeszenia. Ale
najważniejszym
czynem Jezusa w stosunku do człowieka pozostającego w niewoli
cierpienia jest
"współprzeżywanie", solidarność w cierpieniu i śmierci. Jest
ona
dowodem Jego miłości, która ostatecznie jest mocniejsza niż
cierpienie i
śmierć. Na przeistoczone w ten sposób cierpienie i śmierć
człowieka, Bóg w
Jezusie odpowiada swoją miłością, niosącą pełnię życia w
zmartwychwstaniu.
Skutkiem grzechu jest też ubóstwo. Jezus i tu działa. Można
przywołać tu scenę
z bogatym młodzieńcem czy tę z celnikiem Zacheuszem.
Przy czym właśnie przy tych okazjach objawia się jeszcze jeden
najgłębszy
wymiar Jezusowego wyzwalania jakim
jest zbawienie. Na
słowa Zacheusza: "oto
połowę mego majątku daję
ubogim", Jezus odpowiada: "Dziś zbawienie stało się udziałem tego
domu" (Łk 19,8-9).
Jezusowe
dzieło jubileuszowe podejmuje Kościół namaszczony Duchem
Świętym. Jedynie
Kościół i uczniowie przeniknięci Duchem Św. są w stanie
podjąć dzieło
Jezusowego Jubileuszu. Duch Pana
bowiem kieruje
najważniejszym dziełem Jubileuszu - głoszeniem Ewangelii. Słowo Pana
głoszone
przez Apostołów niesie zbawienie. Nie jest tylko informacją.
To Słowo niesie
zbawienie. Najdobitniej widać to w Dziejach Apostolskich, gdy ludzie
przez
głoszone Słowo porzucają grzeszne życie i nawracają się, czego znakiem
jest
przyjmowany chrzest. To Słowo ma również moc budowania
wspólnoty między
wierzącymi. Przecież podziały między ludźmi to też skutek działania
Złego i
skutek grzechu. Głoszenie Słowa przez Kościół realizuje więc
też wyzwalanie od Złego i ze skutków popełnionego zła.
Dzieje Apostolskie
opisują różne formy zniewolenia przez Złego Ducha: opętanie,
praktyki magiczne
i zabobony, wróżbiarstwo oraz idolatria
czyli
czynienie z pewnych ludzi czy jakichś spraw doczesnych tego, czemu
oddaje się
kult boski, kult całkowicie fałszywy. Nie trzeba wielkiego wysiłku, by
to
zniewolenie przez Złego dostrzec we współczesnym nam
świecie. Czy nie jest tym np.
przejawiająca się w różnych postaciach moda? (To już
moja dygresja).
Kościół
realizuje też Jezusowe dzieło wyzwalania z grzechu. Jezus
bowiem przekazał swemu Kościołowi moc odpuszczania
grzechów: “Weźmijcie
Ducha Świętego. Komu odpuścicie grzechy, są im odpuszczone..."
(J 20,22-23). Warto
w tym miejscu przytoczyć słowa formuły rozgrzeszenia: "Bóg,
Ojciec
miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i
zmartwychwstanie
swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie
grzechów, niech ci udzieli
przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła..."
Także
i uwalnianie ze skutków grzechu, czyli darowanie
długów za grzech mieści się w
sposób oczywisty w misji Kościoła. Troska o chorych należy
do głównych zadań
Kościoła. Obietnica udzielenia władzy czynienia cudów i
potwierdzenie jej
wykonywania znajduje się w zakończeniu Ewangelii św. Marka
(16,17-18.20). Nie
ulega wątpliwości, że Jezus Zmartwychwstały kontynuuje za pośrednictwem
swoich
uczniów swe wielkie dzieło wyzwalania człowieka
przygniecionego rozmaitymi
chorobami.
Wreszcie
w dziele kontynuowania Jezusowego dzieła wyzwalania ze
skutków zła nie brakuje
troski Kościoła o ubogich. Dziś Ojciec św. mówi o opcji na
rzecz ubogich. To
działanie Kościoła ujawniło się już w Kościele Apostolskim z niezwykłą
siłą, a
dziś jakże wiele inicjatyw podejmuje Kościół na rzecz
ubogich (choćby wspomnieć
Wigilijne dzieło pomocy dzieciom).
I
w tym miejscu, choć tematycznie powinno być w poprzednim akapicie,
wypada
dotknąć jeszcze jednej misji Kościoła, która rozwija
Jezusowe dzieło wyzwalania
od skutków zła. Chodzi oczywiście o szafowanie odpustami,
które uwalniają od
skutków zła jakimi
są należne kary. O odpustach już
pisałem, natomiast właśnie w tym miejscu widać dopiero
jakie
miejsce należy przyznać odpustom w całokształcie Roku Łaski od Pana. Że
jest to
jeden z przejawów roku jubileuszowego przeżywanego w czasach
Kościoła. I że nie
jest to jedyny przejaw tego szczególnego czasu, ale że
nakłada się na
prawdziwie wielkie dzieło Bożego i ludzkiego współdziałania
w dziele wyzwalania
od Złego, grzechu i jego skutków.
Znowu
się rozpisałem, ale to jeszcze nie koniec. Myślę, że wyraźniejsza stała
się
wymowa Roku Jubileuszowego 2000. I wypada zapytać siebie na ile ja
wszedłem,
weszłam, w dzieło wyzwalania ze zła i jego skutków. Na ile
przyjąłem, przyjęłam
wyzwolenie ofiarowane przez Boga w Kościele i na ile sam stałem się
szerzącym w
imię Boga wyzwolenie od zła i jego skutków? To jedno.
Zrodziło się we mnie
pytanie, które jakby kontynuuje powyższe: czy w Roku
Jubileuszowym poczułem się
wolniejszym od zła, którego doświadczam, i w
którym niestety niejednokrotnie
mam swój udział? Czy stałem się wolniejszy od zła i
czynienia zła? Jeśli tak,
to chwała Bogu. Jeśli nie, to czy przynajmniej poszerzyło się moje
poczucie
związania złem, które jest moim prawdziwym nieszczęściem,
prawdziwą niewolą.
Niewolnik świadomy niewoli będzie dążył do wyzwolenia, będzie przyzywał
Wyzwoliciela. Przejście od zgody na niewolę do niezgody na niewolę, to
już też
coś.
Rok
Jubileuszowy się skończy, ale Bóg nie przestanie wyzwalać,
Kościół nie
przestanie uczestniczyć w wyzwalającej misji Chrystusa. Nie do
pozazdroszczenia
natomiast jest sytuacja niewolnika, który akceptuje swoją
zależność od Złego i
nie zależy mu na wolności, na wyzwoleniu ze zła. Pozostaje jedynie
pociecha, że
dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a Jego miłosierdzie nawet z
resztek dobrej
woli potrafi wykrzesać zbawczy ogień.
Staję
wobec niedokonanego dzieła. Wybaczcie mi, proszę, zbytnią obfitość, jak
i brak
precyzji w pisaniu. Starałem się jak mogłem, bo sprawa jest
rzeczywiście
wielka. Myślę, że Duch Św. przeprowadzi Was bezpiecznie przez to, co
nie udało
mi się dość precyzyjnie przekazać. Chcę również w tym
miejscu oddać należne
honory ks. Henrykowi Witczykowi z Lublina, na którego pracy
się opierałem i
miejscami dosłownie cytowałem.
KOCHANI
DOMOWNICY !!!
To
już drugie Święta Bożego Narodzenia, które są objęte Rokiem
Łaski od Pana. To
właśnie narodzenie Chrystusa stoi u źródeł Jubileuszu
obchodzonego przez
Kościół i w Kościele. Radując się pamiątką narodzenia się
Mesjasza, który
przyszedł do nas i dla nas dziękujmy Bogu za dzieło wyzwolenia i
zbawienia, w
które przez Chrystusa zostaliśmy włączeni. Niech ta
wdzięczność przenika Wasze
bożonarodzeniowe świętowanie. Razem z Maryją głoście Bogu radosne Magnificat; razem z Zachariaszem
wołajmy:
"Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój
nawiedził i wyzwolił" (Łk
1,68). I korzystajcie jeszcze z czasu Jubileuszu, który
nam jeszcze pozostał. Amen. Alleluja.
Świąteczny
deser kolejny raz zaczerpnąłem z Humoru Ojców Pustyni.
Życzę
"smacznego".
W Antiochii żył pewien bardzo bogaty
człowiek, który każdego dnia modlił się, aby Bóg
wybawił ubogich z nędzy.
Wiedząc o tym, abba
Makary sprawił, że dotarła do
niego następująca wiadomość: "Bardzo chciałbym mieć do dyspozycji
wszystkie twoje pieniądze". Zdumiony bogacz posłał do niego sługę, by
zapytać, co chciałby z nimi uczynić. Abba
Makary
odpowiedział:
- Powiedz twemu
panu,
że spełniłbym natychmiast to, o co się modli.
Abba
Jan mawiał: “Naszym pokarmem nie jest to, co
spożywamy, ale to, co możemy strawić. Bogactwa przysparzają nam nie
zarobki,
ale nasze oszczędności. Wiarą nie jest to, co wyznajemy dla naszego
uświęcenia,
ale to, co stosujemy w życiu".
Pewien
młody mnich płukał właśnie jarzyny, gdy zbliżył się do niego jeden z
braci i
chcąc wystawić go na próbę, zapytał:
-
Mógłbyś mi
powiedzieć, o czym dzisiaj w porannej homilii mówił nasz
starzec?
- Nie pamiętam
już -
wyznał młodzieniec.
- To
po co słuchałeś tej homilii, jeśli jej nie pamiętasz?
- Widzisz,
bracie:
woda obmywa moje jarzyny i nie zostaje w koszu, a przecież jarzyny są
potem
czyste.
Kilku
ojców opowiadało pewnemu starcowi, że jeden z nich zapuścił
się zbytnio na
południe pustyni Sketis
i został tam zjedzony przez
plemię kanibali. Starzec, chcąc ich pocieszyć, zastanawiał się głośno:
- Jeśli już nic innego nie można powiedzieć, to przynajmniej to, że dzięki niemu te biedne dzikusy po raz pierwszy zakosztowały smaku naszej religii...
![]() |