rmbbznak150dpi.gif (7907 bytes)

Powrót do listy rozważań

Boże Narodzenie 2000 r.

  "Jak się nie ma, co się lubi,

  to się lubi, co się ma."

 

 KOCHANI DOMOWNICY!

 

         Nawet się nie obejrzałem a tu zbliża się koniec roku, TEGO Jubileuszowego Roku. Trochę mi wstyd, że dopiero teraz będę próbował wywiązać się z obietnic złożonych w wielkanocnym Liście. Jakoś nie wyszło na wspomnienie Matki Boskiej Bolesnej 15 września. Myślę jednak, że uczestnicząc choćby przez telewizję w obchodach Roku Jubileuszowego, uchwyciliście specyfikę tego czasu łaski od Pana. I że nie tylko otwieraliście się ku przyjmowaniu miłosierdzia, ale też hojnie je okazywaliście na miarę swoich możliwości. Św. Siostra Faustyna podaje w swoim Dzienniczku trzy sposoby okazywania miłosierdzia: Pierwszy: uczynek miłosierny -

jakiegokolwiek to będzie rodzaju; drugi: słowo miłosierne - jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła okazać czynem, ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą (Dz 163). Warto zauważyć, że modlitwa jest wymieniona dopiero na końcu. Tak sobie pomyślałem, że może dlatego, że czasem modlitwą usiłujemy załatać braki naszych uczynków. Tam gdzie powinien być uczynek, nie powinno się zastępować go modlitwą. Obok uczynku - modlitwa - jak najbardziej. Ale nie zamiast. Ci, którzy oglądają serial Plebania, mogli zaobserwować próbę wykręcenia się przysłowiowym sianem w wykonaniu p. Grzybowej. Zamiast iść pojednać się ze skrzywdzonymi przez jej syna Borosiukami, ona chciała załatwić wszystko zamówieniem mszy w ich intencji.

         Czas już jednak wrócić do kwestii zasadniczej. Praktyka roku jubileuszowego w postaci przedstawionej przez Stary Testament nie wytrzymała próby czasu i zmieniających się okoliczności. To było zbyt idealistyczne rozwiązanie, by w takiej postaci miało przetrwać wieki. Stąd już w epoce królów, od Salomona począwszy, różnice spowodowane obciążeniami podatkowymi, przyczyniały się do takiego zubożenia, że odzyskujący wolność nie miał do czego wracać. (Czy przypadkiem problem ten nie jest nam znany, kiedy myślimy o niedoszłej na razie ustawie uwłaszczeniowej).

         Idea jednak pozostała żywa. I w nowej, głębszej i bardziej duchowej postaci, podjęli ją prorocy, "którzy zapowiadali czasy mesjańskie i ostateczne. Obraz braterstwa, równości i wolności, praktykowanych w roku jubileuszowym, był wykorzystywany przez nich dla ukazania szczęścia i radości ludu wyzwolonego przez Boga i Mesjasza." Pojawia się postać Sługi Pana (Jahwe), na którym spoczywa Duch Boga, i który będzie realizował wszystkie cele, którym służył rok jubileuszowy: przyniesie wolność wszystkim jeńcom i więźniom świata ciemności; przywróci wszystkim ludziom prawo korzystania z Bożego daru, jakim jest ziemia ze wszystkimi swymi plonami; odbuduje braterstwo i równość w życiu społecznym, oparte na Przymierzu i jego Prawie. To właśnie u Proroka Izajasza mamy najbardziej jubileuszowy tekst, który później przywoła w odniesieniu do siebie Jezus: Pan mnie namaścił i posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim; by opatrywać rany serc złamanych; by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski u Pana (Iz 61,1-2). Także u proroków napotkamy nowy model Izraela, zgodnie z którym do ludu Boga mogą zostać włączeni również cudzoziemcy. Tak więc zwyczaj roku jubileuszowego, instytucja starożytnego Izraela, chociaż wcześnie przestała istnieć, dostarczyła obrazów ukazujących istotę przyszłej ery mesjańskiej: wyzwolenie oraz odnowę życia jednostki i wspólnoty.

         W tak rozumiany rok jubileuszowy wszedł Jezus. Rola roku jubileuszowego jako "roku wyzwolenia", było natchnieniem dla ewangelistów Mateusza, Marka i Łukasza, którzy przedstawiają życie i działalność Jezusa jako wielki rok jubileuszowy". Wszyscy trzej sytuują działalność i nauczanie Jezusa w obrębie jednego roku. Przy czym nie jest to rok w sensie kalendarzowym (Jan wyraźnie wspomina o trzech latach). Rok publicznej działalności Jezusa, to swego rodzaju rok religijno - społeczny, wielka celebracja roku jubileuszowego. O jego istocie nie decyduje czas, ale dokonywane dzieło wyzwolenia.

         W kluczu roku jubileuszowego swoją działalność ujął sam Jezus, gdy rozpoczynał swoje nauczanie wystąpieniem w synagodze w Nazarecie (odczytując wyżej wspomniany tekst Izajasza). Jezus jednoznacznie wskazał na siebie jako na wykonawcę dzieła jubileuszowego (warto zwrócić uwagę na dosłowne tłumaczenie tekstu z Łk 4,16-21: Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych). Z tych słów wynika, że pierwszym elementem jubileuszu Jezusa jest głoszenie Dobrej Nowiny. Pamiętamy, że starotestamentalny rok jubileuszowy zaczynał się od jego ogłoszenia - brzmiały trąby czy raczej specjalne rogi (w nawiązaniu do tej tradycji rozpoczęcie Jubileuszu Roku 2000 odbyło się właśnie w ten sposób). Był więc głos. Teraz to już nie głos rogów, ale głos Jezusa, odwołujący się do słów Pisma, ogłasza rok łaski od Pana. Słowo Pisma objawia wielkość Jezusa i znaczenie Jego obecności pośród ludu. Poprzez wyrażenie: Dziś spełniło się to Pismo w uszach waszych, Łukasz zaznacza, że jedynie słowa Pisma pozwalają odkryć w Jezusie zbawczą obecność Boga. To, co było przedmiotem nadziei objawionej w Piśmie - ostateczna i wyzwalająca ludzi z mocy zła i śmierci interwencja Boga - spełnia się w osobie Jezusa i objawia się poprzez Jego słowo. Słowo Jezusa jest drogą prowadzącą do osoby Zbawiciela, który wyzwala. Dlatego Łukasz mówiąc o wypełnieniu się Pisma używa trudnego zwrotu: "wypełniło się w uszach waszych". Zbawcza obecność Boga, realizująca się w osobie Jezusa, jest stale odkrywana przez człowieka najpierw zmysłem słuchu. W takim ujęciu jest oczywiste, że całe nauczanie Jezusa jest wypełnieniem się Pisma w uszach słuchających go. I że Dobra Nowina głoszona przez Jezusa jest ogłaszaniem roku łaski od Pana. Roku wyzwolenia i nadziei.

         Kiedy zaś Jezus kończy nauczanie, "zakasuje rękawy" i zabiera się do dzieła poprzez czyny jubileuszowe - czyny wyzwolenia. Obejmują one najpierw wyzwalanie z mocy Złego. Jak każdy niewolnik izraelski w roku jubileuszowym wracał do swej rodziny - na podobieństwo Izraela, który został wyzwolony przez Jahwe z niewoli w Egipcie - tak Jezus wyzwala ludzi z niewoli diabła: "Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje duchom nieczystym, i wychodzą" (Łk 4,36). Jezusowe dzieło wyzwalania z mocy Złego dokonuje się także poprzez objawianie prawdy. Diabeł jest ojcem kłamstwa, dlatego Jezus mówi: prawda was wyzwoli. Jezusowe dzieło wyzwolenia wymaga jednak współpracy człowieka. W Jego zwycięstwie nad Złym, które odniósł na krzyżu, mogą uczestniczyć wszyscy, jeśli przyjmą głoszoną przez Jezusa prawdę.

         Kolejnym etapem dzieła wyzwalania od zła jest odpuszczanie grzechów. Pierwsza czynność po wyborze uczniów to uzdrowienie paralityka (człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy) i trędowatego (trąd w tradycji biblijnej jest symbolem grzechu). Przykłady można mnożyć. Następnym krokiem jest uwalnianie ze skutków grzechów. W świetle Biblii dług człowieka spowodowany grzechami objawia się w postaci chorób i śmierci. Jezus przeciwstawia się im przez uzdrowienia i wskrzeszenia. Ale najważniejszym czynem Jezusa w stosunku do człowieka pozostającego w niewoli cierpienia jest "współprzeżywanie", solidarność w cierpieniu i śmierci. Jest ona dowodem Jego miłości, która ostatecznie jest mocniejsza niż cierpienie i śmierć. Na przeistoczone w ten sposób cierpienie i śmierć człowieka, Bóg w Jezusie odpowiada swoją miłością, niosącą pełnię życia w zmartwychwstaniu. Skutkiem grzechu jest też ubóstwo. Jezus i tu działa. Można przywołać tu scenę z bogatym młodzieńcem czy tę z celnikiem Zacheuszem. Przy czym właśnie przy tych okazjach objawia się jeszcze jeden najgłębszy wymiar Jezusowego wyzwalania jakim jest zbawienie. Na słowa Zacheusza: "oto połowę mego majątku daję ubogim", Jezus odpowiada: "Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu" (Łk 19,8-9).

         Jezusowe dzieło jubileuszowe podejmuje Kościół namaszczony Duchem Świętym. Jedynie Kościół i uczniowie przeniknięci Duchem Św. są w stanie podjąć dzieło Jezusowego Jubileuszu. Duch Pana bowiem kieruje najważniejszym dziełem Jubileuszu - głoszeniem Ewangelii. Słowo Pana głoszone przez Apostołów niesie zbawienie. Nie jest tylko informacją. To Słowo niesie zbawienie. Najdobitniej widać to w Dziejach Apostolskich, gdy ludzie przez głoszone Słowo porzucają grzeszne życie i nawracają się, czego znakiem jest przyjmowany chrzest. To Słowo ma również moc budowania wspólnoty między wierzącymi. Przecież podziały między ludźmi to też skutek działania Złego i skutek grzechu. Głoszenie Słowa przez Kościół realizuje więc też wyzwalanie od Złego i ze skutków popełnionego zła. Dzieje Apostolskie opisują różne formy zniewolenia przez Złego Ducha: opętanie, praktyki magiczne i zabobony, wróżbiarstwo oraz idolatria czyli czynienie z pewnych ludzi czy jakichś spraw doczesnych tego, czemu oddaje się kult boski, kult całkowicie fałszywy. Nie trzeba wielkiego wysiłku, by to zniewolenie przez Złego dostrzec we współczesnym nam świecie. Czy nie jest tym np. przejawiająca się w różnych postaciach moda? (To już moja dygresja).

         Kościół realizuje też Jezusowe dzieło wyzwalania z grzechu. Jezus bowiem przekazał swemu Kościołowi moc odpuszczania grzechów: “Weźmijcie Ducha Świętego. Komu odpuścicie grzechy, są im odpuszczone..." (J 20,22-23). Warto w tym miejscu przytoczyć słowa formuły rozgrzeszenia: "Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła..."

         Także i uwalnianie ze skutków grzechu, czyli darowanie długów za grzech mieści się w sposób oczywisty w misji Kościoła. Troska o chorych należy do głównych zadań Kościoła. Obietnica udzielenia władzy czynienia cudów i potwierdzenie jej wykonywania znajduje się w zakończeniu Ewangelii św. Marka (16,17-18.20). Nie ulega wątpliwości, że Jezus Zmartwychwstały kontynuuje za pośrednictwem swoich uczniów swe wielkie dzieło wyzwalania człowieka przygniecionego rozmaitymi chorobami.

         Wreszcie w dziele kontynuowania Jezusowego dzieła wyzwalania ze skutków zła nie brakuje troski Kościoła o ubogich. Dziś Ojciec św. mówi o opcji na rzecz ubogich. To działanie Kościoła ujawniło się już w Kościele Apostolskim z niezwykłą siłą, a dziś jakże wiele inicjatyw podejmuje Kościół na rzecz ubogich (choćby wspomnieć Wigilijne dzieło pomocy dzieciom).

         I w tym miejscu, choć tematycznie powinno być w poprzednim akapicie, wypada dotknąć jeszcze jednej misji Kościoła, która rozwija Jezusowe dzieło wyzwalania od skutków zła. Chodzi oczywiście o szafowanie odpustami, które uwalniają od skutków zła jakimi są należne kary. O odpustach już pisałem, natomiast właśnie w tym miejscu widać dopiero jakie miejsce należy przyznać odpustom w całokształcie Roku Łaski od Pana. Że jest to jeden z przejawów roku jubileuszowego przeżywanego w czasach Kościoła. I że nie jest to jedyny przejaw tego szczególnego czasu, ale że nakłada się na prawdziwie wielkie dzieło Bożego i ludzkiego współdziałania w dziele wyzwalania od Złego, grzechu i jego skutków.

         Znowu się rozpisałem, ale to jeszcze nie koniec. Myślę, że wyraźniejsza stała się wymowa Roku Jubileuszowego 2000. I wypada zapytać siebie na ile ja wszedłem, weszłam, w dzieło wyzwalania ze zła i jego skutków. Na ile przyjąłem, przyjęłam wyzwolenie ofiarowane przez Boga w Kościele i na ile sam stałem się szerzącym w imię Boga wyzwolenie od zła i jego skutków? To jedno. Zrodziło się we mnie pytanie, które jakby kontynuuje powyższe: czy w Roku Jubileuszowym poczułem się wolniejszym od zła, którego doświadczam, i w którym niestety niejednokrotnie mam swój udział? Czy stałem się wolniejszy od zła i czynienia zła? Jeśli tak, to chwała Bogu. Jeśli nie, to czy przynajmniej poszerzyło się moje poczucie związania złem, które jest moim prawdziwym nieszczęściem, prawdziwą niewolą. Niewolnik świadomy niewoli będzie dążył do wyzwolenia, będzie przyzywał Wyzwoliciela. Przejście od zgody na niewolę do niezgody na niewolę, to już też coś.

         Rok Jubileuszowy się skończy, ale Bóg nie przestanie wyzwalać, Kościół nie przestanie uczestniczyć w wyzwalającej misji Chrystusa. Nie do pozazdroszczenia natomiast jest sytuacja niewolnika, który akceptuje swoją zależność od Złego i nie zależy mu na wolności, na wyzwoleniu ze zła. Pozostaje jedynie pociecha, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a Jego miłosierdzie nawet z resztek dobrej woli potrafi wykrzesać zbawczy ogień.

 

         Staję wobec niedokonanego dzieła. Wybaczcie mi, proszę, zbytnią obfitość, jak i brak precyzji w pisaniu. Starałem się jak mogłem, bo sprawa jest rzeczywiście wielka. Myślę, że Duch Św. przeprowadzi Was bezpiecznie przez to, co nie udało mi się dość precyzyjnie przekazać. Chcę również w tym miejscu oddać należne honory ks. Henrykowi Witczykowi z Lublina, na którego pracy się opierałem i miejscami dosłownie cytowałem.

 

         KOCHANI DOMOWNICY !!!

         To już drugie Święta Bożego Narodzenia, które są objęte Rokiem Łaski od Pana. To właśnie narodzenie Chrystusa stoi u źródeł Jubileuszu obchodzonego przez Kościół i w Kościele. Radując się pamiątką narodzenia się Mesjasza, który przyszedł do nas i dla nas dziękujmy Bogu za dzieło wyzwolenia i zbawienia, w które przez Chrystusa zostaliśmy włączeni. Niech ta wdzięczność przenika Wasze bożonarodzeniowe świętowanie. Razem z Maryją głoście Bogu radosne Magnificat; razem z Zachariaszem wołajmy: "Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój nawiedził i wyzwolił" (Łk 1,68). I korzystajcie jeszcze z czasu Jubileuszu, który nam jeszcze pozostał. Amen. Alleluja.

 

         Świąteczny deser kolejny raz zaczerpnąłem z Humoru Ojców Pustyni.

         Życzę "smacznego".

        

         W Antiochii żył pewien bardzo bogaty człowiek, który każdego dnia modlił się, aby Bóg wybawił ubogich z nędzy. Wiedząc o tym, abba Makary sprawił, że dotarła do niego następująca wiadomość: "Bardzo chciałbym mieć do dyspozycji wszystkie twoje pieniądze". Zdumiony bogacz posłał do niego sługę, by zapytać, co chciałby z nimi uczynić. Abba Makary odpowiedział:

- Powiedz twemu panu, że spełniłbym natychmiast to, o co się modli.

 

         Abba Jan mawiał: “Naszym pokarmem nie jest to, co spożywamy, ale to, co możemy strawić. Bogactwa przysparzają nam nie zarobki, ale nasze oszczędności. Wiarą nie jest to, co wyznajemy dla naszego uświęcenia, ale to, co stosujemy w życiu".

 

         Pewien młody mnich płukał właśnie jarzyny, gdy zbliżył się do niego jeden z braci i chcąc wystawić go na próbę, zapytał:

- Mógłbyś mi powiedzieć, o czym dzisiaj w porannej homilii mówił nasz starzec?

- Nie pamiętam już - wyznał młodzieniec.

- To po co słuchałeś tej homilii, jeśli jej nie pamiętasz?

- Widzisz, bracie: woda obmywa moje jarzyny i nie zostaje w koszu, a przecież jarzyny są potem czyste.

 

         Kilku ojców opowiadało pewnemu starcowi, że jeden z nich zapuścił się zbytnio na południe pustyni Sketis i został tam zjedzony przez plemię kanibali. Starzec, chcąc ich pocieszyć, zastanawiał się głośno:

- Jeśli już nic innego nie można powiedzieć, to przynajmniej to, że dzięki niemu te biedne dzikusy po raz pierwszy zakosztowały smaku naszej religii...

rmbbznak150dpi.gif (7907 bytes)

Powrót do listy rozważań