rmbbznak150dpi.gif (7907 bytes)

Powrót do strony głównej

Chrześcijańskie przeżywanie cierpienia

 

Cierpienie, które jest udziałem każdego człowieka w życiu chrześcijanina nabiera szczególnego znaczenia, ma wymiar duchowy, wewnętrzny i domaga się także odpowiedzi wiary.

Cierpienie  samo w sobie z istoty swojej jest  doznaniem zła, i trzeba najpierw uruchomić  wszystkie ludzkie środki, aby je zlikwidować. Natomiast to cierpienie, które nie da się usunąć środkami medycznymi, trzeba umieć  przeżywać w świetle naszej wiary aby nie marnowały się zbawcze wartości cierpienia.  Taka  jest i powinna być  postawa chrześcijańska.

 Na pewno cierpienie jest tajemnicą,  przerasta nasze zdolności zrozumienia, człowiek nie jest w stanie swoim rozumem zgłębić tej tajemnicy, podobnie jak i innych tajemnic naszej wiary /tajemnicy eucharystii, tajemnicy Trójcy Świętej/. W rękach Boga są ostatecznie tajemnice  naszej wiary i  tajemnica ludzkiego cierpienia. Spróbujemy jednak poprzez wiarę zbliżyć się do tej wielkiej tajemnicy człowieka jaką stanowi ludzkie cierpienie.

Człowiek cierpiąc, dźwigając swój krzyż, prawie zawsze stawia pytanie „dlaczego cierpienie”. Aby móc poznać prawdziwą odpowiedź na to pytanie człowiek  musi skierować swoje spojrzenie na objawienie Bożej miłości sensu wszystkiego co istnieje.

W liście  apostolskim „ O chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia” / Salvifici doloris/  Ojciec Św. Jan Paweł II napisał, cytuję: " Miłość jest najpełniejszym źródłem odpowiedzi na  pytanie  o  sens  cierpienia.  Odpowiedzi  tej  udzielił  Bóg człowiekowi w krzyżu Chrystusa.  W miarę jak człowiek bierze swój krzyż łącząc się duchowo z Krzyżem Chrystusa, wówczas odsłania się przed  nim  zbawczy sens cierpienia".  Koniec cytatu.  To jest istota sprawy.  W wymiarze ludzkim jest to najbardziej wyczerpująca odpowiedź na pytanie o sens cierpienia.

A więc  sensu cierpienia nie należy szukać w granicach sprawiedliwości, jak to niektórzy próbują czynić, rozmyślając - czym zawiniłem, że właśnie mnie to spotkało, ale  sensu cierpienia należy szukać  w krzyżu Chrystusa w wymiarze Odkupienia, które jest dziełem niepojętej miłości Boga do  człowieka.

Patrząc na problem cierpienia z innej strony można powiedzieć, że cierpienie może być  narzędziem  Bożej Opatrzności i przyczyniać się do powstania nowych wartości. Z zasady to co wartościowe na świecie powstaje się przez pracę, trud, ofiarę, cierpienie. Jaki jest trud narodzenia tego co jest najwspanialsze na  świecie – człowieka, matki mogą o tym zaświadczyć.  To przecież Krzyż Chrystusa, Jego cierpienia stworzyło tak wielkie dobro jakim jest odkupienie świata. Chrystus poprzez swoje cierpienie, swój Krzyż uczynił największe dobro - zbawienia wiecznego człowieka. Bramy nieba zostały otwarte przez cierpienie.

Cierpienie to również miejsce spotkania z Bogiem, mimo uczucia, że Bóg tak często nas opuszcza. Albowiem tam gdzie dokonuje się tajemnica cierpienia, odnajdujemy też samego Boga. Cierpienie jest powołaniem do jeszcze większej miłości, a miłość to pełnia wiary. Tak więc wiara umacnia się w cierpieniu.

Ojciec święty Jan Paweł II tak pięknie powiedział o człowieku: „Wielkość i godność człowieka polega na tym, że jest on dzieckiem Bożym i został powołany, by żyć w głębokim zjednoczeniu z Chrystusem. Ten udział w Jego życiu wiąże się z uczestnictwem w Jego cierpieniach także.”

Wielu  ludzi  przygniecionych  krzyżem   cierpienia  buntuje  się przeciw   Bogu.  W   płaszczyźnie   czysto   ludzkiej  jest   to zjawisko   zrozumiałe,    ponieważ   natężenie   fizycznego   czy psychicznego  cierpienia  może   okazać   się   większe   aniżeli psychiczna  wytrzymałość  człowieka.  Tego  rodzaju  bunt dałoby się może obiektywnie uzasadnić wówczas gdyby był buntem przeciw  Bogu jakby nieznanemu, wyłącznie odległemu, transcendentnemu, który nie interesuje  się  sprawami  ludzi ich cierpieniami.

Trudno jednak buntować się  przeciw  Bogu,  który  w  osobie  Jezusa  Chrystusa dobrowolnie   włączył   się   w   morze   ludzkiego   cierpienia, solidaryzując się z biedakami  i  cierpiącymi.  Chrystus  był obecny   w  świecie  zła  i  cierpienia. Nie można stawiać zarzutów Bogu solidarnemu z ludzkimi cierpieniami!

Wielu ludzi cierpi, ale niewielu wie jak cierpieć dobrze, aby to cierpienie, które nie da się opanować ludzkimi środkami nie marnowało się.  Ludzie często nie umieją przeżywać cierpienia tak, by stawało się ono w ich życiu czymś konstruktywnym, a nie destruktywnym. Cierpią bezmyślnie lub  buntują się, pogrążając się w rozpaczy. W ten sposób pomnażają cierpienia swoje i innych, oddalają się od Boga. Szczególnie tragiczne jest, gdy cierpienie odwraca od Boga człowieka wierzącego.

Cierpienie nie jest karą ale łaską  – to ważne stwierdzenie stanowi klucz do zbliżenia się do tej wielkiej tajemnicy jaką stanowi cierpienie w życiu człowieka.

Ktoś mądrze powiedział, że „najgorsze co może być w życiu człowieka chorego to zmarnowanie zbawczych wartości cierpienia”. Popatrzmy na Św. Ojca Pio, ile ten człowiek Boży wycierpiał w swoim życiu, nie tylko  poprzez swoje stygmaty, ale różnego rodzaju cierpienia fizyczne, czy też cierpienia moralne, duchowe. Ale właśnie przez swoje życie pełne cierpienia i miłości,  tak wiele dusz przyprowadził i w dalszym ciągu prowadzi do Boga. Święty Ojciec Pio  był w sposób szczególny obdarowany przez Boga i miał uchylony rąbek Bożej Tajemnicy – wszystkiego co nas otacza. Dlatego z przekonaniem  mógł powiedzieć, że cierpienie jest darem od Boga, i błogosławiony jest ten, kto wie jak z niego korzystać.

Św. Siostra Faustyna, która tak pięknie przeżywała swoje cierpienia w łączności z  Chrystusem  napisała w swoim „Dzienniczku”: ” cierpienie jest skarbem największym na ziemi. Gdyby dusza cierpiąca wiedziała jak ją Bóg miłuje to skonała by z radości i nadmiaru szczęścia.” Jezus jak gdyby na potwierdzenie tych słów objawiając się s. Faustynie powiedział: „Dusza cierpiąca jest najbliżej Mojego Serca”.  Innym razem  gdy Siostra Faustyna  bardzo cierpiała, /ból był na granicy wytrzymałości psychofizycznej/, Jezus powiedział do Niej „Gdy ujrzysz w niebie dni swoje obecne rozradujesz się i chciałabyś ich widzieć  jak najwięcej”. Poznamy kiedyś czym jest cierpienie, ale już będziemy w niemożności cierpienia.

Mówiąc o przeżywaniu cierpienia trzeba spojrzeć na Matkę Najświętszą. Maryja wśród wielu innych tytułów została również nazwana   Matką Bolesną, bowiem wypowiadając swoje „fiat” przyjęła nie tylko godność macierzyństwa Bożego, ale i związane z tym cierpienia zapowiedziane w Piśmie Św. - wypełniając z miłością wolę Bożą znosiła bezdomność, tułaczkę, niepokój o Syna, aż do przeszycia mieczem  boleści Jej serca, Maryja współcierpiała z Jezusem, uczestniczyła w Jego drodze krzyżowej, stała mężnie pod  krzyżem  i z ofiarą Swojego Syna złączyła  swój matczyny ból. Maryja jest również obecna i na naszej drodze krzyżowej. Najmiłosierniejsza z Matek gotowa jest zawsze nam pomóc w cierpieniu, pamiętajmy o tym, uciekajmy się do niej, prośmy Ją o łaskę twórczego przeżywania cierpienia w łączności z Chrystusa.  

Co robić, żeby te cierpienia, które ludzkimi sposobami nie dadzą się opanować, nie zostały zmarnowane?  Pierwszy warunek to: Przyjąć z rąk Ojca z poddaniem się woli Bożej. Powinniśmy, jak Chrystus  w Ogrójcu, prosić Boga o oddalenie cierpienia, gotowi jednocześnie - jeżeli w planach Bożych jest nasze cierpienie - przyjąć z rąk Ojca by wypełnić Jego  świętą  Wolę. Bo Wola Boża to miłość Boga do człowieka. Bóg kocha nas każdym aktem swojej świętej Woli. Tej miłości nie możemy odrzucić, trzeba się na nią otworzyć i przyjąć ją. Miłość domaga się wzajemności. Realizowanie Bożej woli w naszym życiu to najpewniejsza droga do świętości.

A więc mamy akceptować tę, nieraz bardzo dla nas trudną wolę Boga z wiarą, że to co nas spotyka, ma prowadzić zawsze  do jakiegoś większego dobra, z ufnością, że „wierny jest Bóg  i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść” - jak pisał św. Paweł w 1 liście do Koryntian. Człowiek naznaczony cierpieniem ciała czy ducha mówiąc w cichości serca: „Jezu ufam Tobie” wyraża najgłębszą i najtrudniejszą miłość, zawierzając siebie  Bogu i przyjmując Jego wolę. Miłować Jezusa to także ufać mu w godzinie próby. /jak powiedział O. św. Benedykt XVI podczas swojej pielgrzymki do Polski/.

Ojciec św. Jan Paweł II podczas jednego z wielu spotkań z chorymi powiedział: „Chory, który akceptuje wolę Bożą i usiłuje ją pełnić, w oczach Boga jest więcej wart niż człowiek zdrowy, który zabiega jedynie o bogactwo, sukces i otoczony jest podziwem i zawiścią świata. Kościół potrzebuje ofiary chorych i ich osobistego oddania się Bogu, by uzyskać obfite łaski dla całej ludzkości”.

Następny warunek to : znosić i przeżywać cierpienie w zjednoczeniu z Chrystusem - to jest najtrudniejszy warunek. Cierpienie przyjęte z rąk Ojca znosić w zjednoczeniu z Chrystusem, łącząc się z Nim w modlitwie i częstej Komunii św. Lżejszym wówczas staje się nasz krzyż, a  życie nasze przynosi wiele owocu dla całego Kościoła: cierpienie nasze złączne  z Męką Chrystusa nabiera zbawczej skuteczności. Czasami cierpienie tak obezwładnia człowieka, że po prostu nie  może nawet modlić się,  wówczas wystarczy trwać w milczeniu przy Krzyżu Chrystusa. Jak mówił Ojciec św. Pius XI „Już samo cierpienie - jest najwyższa forma modlitwy”. 

W przeżywaniu naszego cierpienia istotne jest to, żeby ten nasz krzyż nie był krzyżem pustym, a więc żeby na tym naszym krzyżu był Jezus Chrystus, bo wówczas cierpienie nabiera sensu i nadprzyrodzonej wartości. 

I wreszcie trzecim warunkiem wykorzystania w pełni cierpienia jest ofiarowanie. Cierpienia nasze mamy z miłością ofiarować Bogu w łączności z Chrystusem ofiarującym Siebie na Kalwarii i obecnie na wszystkich ołtarzach świata.  Uczestnictwo we Mszy św., częsta Komunia św. w życiu człowieka cierpiącego jest sakramentalnym złączeniem jego cierpień z Męką Chrystusa. Na Mszę św. przychodzimy nie tylko, aby uczestniczyć w Ofierze Chrystusa, ale też, żeby spełnić naszą ofiarę, żeby ofiarować  Bogu nasze cierpienia w łączności z ofiarą zbawczą Chrystusa.

A więc aby nie marnowało się ludzkie cierpienie - należy je przyjąć,  przeżywać w zjednoczeniu z Chrystusem i ofiarować Bogu dla zbawienia świata i również  w naszych osobistych intencjach.

Dobrze przeżywane cierpienie dla chrześcijanina jest też szansą większego zbliżenia się do Chrystusa. Cierpienie jest powołaniem do jeszcze większej miłości, a więc  zbliża do Boga, który jest miłością i miłosierdziem samym.

Ojciec św. Jan Paweł II, który swój wielki pontyfikat potwierdził własnymi cierpieniami, przeżywanymi na oczach całego świata, powiedział: „ Człowiek nigdy nie staje sam wobec tajemnicy cierpienia: staje z Chrystusem, który nadaje sens całemu życiu – chwilom radości i pokoju, ale także chwilom cierpienia i utrapienia. Z Chrystusem wszystko ma sens, nawet cierpienie i śmierć”. Święty Ojciec Pio, który można powiedzieć, że z Chrystusem był przybity  do Krzyża, powiedział: „Jedna rzecz jest tylko potrzebna, być zawsze z Jezusem. A jeżeli ON oczekuje nas na krzyżu, to czyż  możemy mu tego odmówić”. Wówczas  cierpiąc razem z Jezusem, będziemy  również uczestniczyć w Jego chwale zmartwychwstania. Krzyża bowiem nie można utożsamiać wyłącznie z cierpieniem czy opuszczeniem; swoją prawdę objawia także w Zmartwychwstaniu – nie zapominajmy również i o tym. 

rmbbznak150dpi.gif (7907 bytes)

Powrót do strony głównej