rmbbznak150dpi.gif (7907 bytes)

Powrót do listy rozważań

Wielkanoc 1994 r.

“Jak się nie ma, co się lubi,

to się lubi, co się ma.”

 

KOCHANI DOMOWNICY!

 

         Podoba mi się to pozdrowienie i w ten sposób będę się z Wami witał na łamach naszego rodzinnego pisma. Właśnie dopiero co wróciłem ze szpitala i chciałem Wam serdecznie podziękować za modlitwę jaką mnie otoczyliście. Wydaje mi się, że nie był to czas stracony.

Ale jak wielu jest tych, którzy nie umieją lub nie chcą wykorzystać swego czasu cierpienia. W tym wymiarze jakże wdzięczni winniśmy być właśnie my, którym przyświeca hasło przewodnie naszej Rodziny: ABY SIĘ NIE MARNOWAŁO LUDZKIE CIERPIENIE; wdzięczni że to rozumiemy i staramy się według tych słów żyć. I prośmy usilnie za tymi, którzy nie wiedzą, co z cierpieniem zrobić.

         Czy widzieliście cielę, które gapi się na malowane wrota?

Jeżeli nie to wystarczy wyobrazić sobie mnie jak siedzę nad kartką papieru i z okrutnie wielką siłą wzroku usiłuję znaleźć na niej to, czego tam nie ma. Myślę, że stanowiłbym interesujący model gapiącego się cielęcia.

Nich przyfrunie Duch Święty pod postacią gołębicy i dziubnie tego cielaka, coby się ocknął. I stało się.

         Tak sobie myślę, że zajmę się w dalszym ciągu wystawą NARZĘDZI do modlitwy. Otóż na tej ekspozycji oglądać można narzędzia, którymi są różne formy modlitwy. Będzie tam modlitwa odmawiana np. pacierz, modlitwa myślna na jakiś temat (rozmyślanie, medytacja), modlitwa prostej rozmowy z Bogiem, modlitwa czujnego wsłuchiwania się w głos Boży, modlitwa trwania w obecności Pana. Zapewne każdy ma swój ulubiony sposób modlitwy, ulubioną formę modlitwy.

I nie chodzi o to, by to zmieniać. Dobrze jest jednak wprowadzać do swojej modlitwy całe bogactwo jej rozmaitych form. Tak jak staramy się w miarę możności urozmaicać nasz jadłospis, by organizmowi dostarczyć to, czego potrzebuje a nie tylko tego, co się lubi. Modlitwa jest pokarmem. Jest pokarm dla ciała a modlitwa jest pokarmem dla duszy. I choć w naszych rozważaniach chodzi nam przede wszystkim o modlitwę ofiarowaną komuś, to przecież i ta modlitwa nie przestaje karmić nas samych. Tak jak matka karmiąca piersią dziecko spożywa dużo mleka i nabiału z myślą o tym, żeby w jej piersiach było wystarczająco dużo pokarmu dla dziecka. Ale przecież spożywany nabiał odżywia ją samą i to najpierw, choć jej zamiar był skierowany w stronę dziecka.

         Wymieniłem kilka form modlitewnych w sposób dowolny. Nie jest to zapewne kompletny wykaz tychże form. Na razie nie będę ich omawiał. Zresztą znane są Wam na pewno te sposoby modlitwy. W tym już miejscu pragnę jednak zasygnalizować, że jednej z form modlitwy pragnę poświęcić w następnym odcinku trochę więcej miejsca.

Natomiast z tego, co na dzisiaj, pragnę zwrócić uwagę, że często poszczególne rodzaje modlitwy przenikają się wzajemnie lub w sposób płynny przechodzą jedne w drugie. Warto o tym pamiętać gdy wybieramy sobie na dany czas w porządku dnia jakąś formę modlitwy, by nie trzymać się kurczowo danej formy – bo ja np. teraz rozmyślam więc wara innej postaci modlitwy. Oczywiście jest sztuką pewnego rodzaju umieć odróżnić zwykłą trudność w modleniu się określonym sposobem od odchodzenia od założonej formy modlitwy w inną. Myślę, że jednym z takich kryteriów odróżnienia będzie to, że uleganie trudnościom w jakiś sposób przerywa modlitwę natomiast przy przechodzeniu form jedna w drugą zachowana jest ciągłość modlenia się.

         Ubogacanie naszej modlitwy jest wskazane i korzystne tak jak w przypadku urozmaicenia jadłospisu. Ale choć wiemy, że coś jest dla nas dobre, nie oznacza to wcale, że będzie nam “smakować”.

Modlitwa często pozostaje trudem i walką, przełamywaniem naszego “smaku”.

Prośmy Boga, który jest Panem naszej modlitwy, byśmy umieli odróżnić “smak” modlitwy od karmienia się modlitwą.

         Nie wiem czy Duch Święty chciałby się pod tym, co napisałem podpisać, ale gdyby tak chciał mnie jeszcze “podziobać”...

Przyjdź Duchu Święty!!!

rmbbznak150dpi.gif (7907 bytes)

Powrót do listy rozważań