![]() |
Wielki Post 1994
r.
“Jak
się nie ma, co się lubi,
to się lubi, co
się ma.”
KOCHANI
DOMOWNICY!
Podoba
mi się to pozdrowienie i w ten sposób będę się z Wami witał
na łamach naszego
rodzinnego pisma. Właśnie dopiero co wróciłem ze szpitala i
chciałem Wam
serdecznie podziękować za modlitwę jaką mnie otoczyliście. Wydaje mi
się, że
nie był to czas stracony.
Ale jak wielu
jest tych, którzy nie
umieją lub nie chcą wykorzystać swego czasu cierpienia. W tym wymiarze
jakże
wdzięczni winniśmy być właśnie my, którym przyświeca hasło
przewodnie naszej
Rodziny: ABY SIĘ NIE MARNOWAŁO LUDZKIE CIERPIENIE; wdzięczni że to
rozumiemy i
staramy się według tych słów żyć. I prośmy
usilnie za tymi, którzy
nie wiedzą, co z cierpieniem zrobić.
Czy
widzieliście cielę, które gapi się na malowane wrota?
Jeżeli nie to
wystarczy wyobrazić
sobie mnie jak siedzę nad kartką papieru i z okrutnie wielką siłą
wzroku
usiłuję znaleźć na niej to, czego tam nie ma. Myślę, że stanowiłbym
interesujący model gapiącego się cielęcia.
Nich przyfrunie
Duch Święty pod
postacią gołębicy i dziubnie
tego cielaka coby się
ocknął. I stało się.
Tak
sobie myślę, że zajmę się w dalszym ciągu wystawą NARZĘDZI do modlitwy.
Otóż na
tej ekspozycji oglądać można narzędzia, którymi są
różne formy modlitwy. Będzie
tam modlitwa odmawiana np.
pacierz, modlitwa myślna
na jakiś temat (rozmyślanie, medytacja), modlitwa
prostej rozmowy z Bogiem, modlitwa czujnego wsłuchiwania się w głos
Boży,
modlitwa trwania w obecności Pana. Zapewne każdy ma swój
ulubiony sposób modlitwy,
ulubioną formę modlitwy.
I nie chodzi o
to, by to zmieniać.
Dobrze jest jednak wprowadzać do swojej modlitwy całe bogactwo jej
rozmaitych
form. Tak jak staramy się w miarę możności urozmaicać nasz jadłospis,
by
organizmowi dostarczyć to, czego potrzebuje a nie tylko tego, co się
lubi.
Modlitwa jest pokarmem. Jest pokarm dla ciała a modlitwa jest pokarmem
dla
duszy. I choć w naszych rozważaniach chodzi nam przede wszystkim o
modlitwę
ofiarowaną komuś, to przecież i ta modlitwa nie przestaje karmić nas
samych.
Tak jak matka karmiąca piersią dziecko spożywa dużo mleka i nabiału z
myślą o
tym, żeby w jej piersiach było wystarczająco dużo pokarmu dla dziecka.
Ale
przecież spożywany nabiał odżywia ją samą i to najpierw, choć jej
zamiar był
skierowany w stronę dziecka.
Wymieniłem
kilka form modlitewnych w sposób dowolny. Nie jest to
zapewne kompletny wykaz
tychże form. Na razie nie będę ich omawiał. Zresztą znane są Wam na
pewno te
sposoby modlitwy. W tym już miejscu pragnę jednak zasygnalizować, że
jednej z
form modlitwy pragnę poświęcić w następnym odcinku trochę więcej
miejsca.
Natomiast z
tego, co na dzisiaj,
pragnę zwrócić uwagę, że często poszczególne
rodzaje modlitwy przenikają się
wzajemnie lub w sposób płynny przechodzą jedne w drugie.
Warto o tym pamiętać
gdy wybieramy sobie na dany czas w porządku dnia jakąś formę modlitwy,
by nie
trzymać się kurczowo danej formy – bo ja np. teraz
rozmyślam więc wara innej postaci modlitwy. Oczywiście jest sztuką
pewnego
rodzaju umieć odróżnić zwykłą trudność w modleniu się
określonym sposobem od
odchodzenia od założonej formy modlitwy w inną. Myślę, że jednym z
takich
kryteriów odróżnienia będzie to, że uleganie
trudnościom w jakiś sposób
przerywa modlitwę natomiast przy przechodzeniu form jedna w drugą
zachowana
jest ciągłość modlenia się.
Ubogacanie
naszej modlitwy jest wskazane i korzystne tak jak w przypadku
urozmaicenia
jadłospisu. Ale choć wiemy, że coś jest dla nas dobre, nie oznacza to
wcale, że
będzie nam “smakować”.
Modlitwa często
pozostaje trudem i
walką, przełamywaniem naszego “smaku”.
Prośmy Boga,
który jest Panem naszej
modlitwy, byśmy umieli odróżnić “smak”
modlitwy od karmienia się modlitwą.
Nie
wiem czy Duch Święty chciałby się pod tym, co napisałem podpisać, ale
gdyby tak
chciał mnie jeszcze “podziobać”...
Przyjdź Duchu
Święty!!!
![]() |